1. Zmiana reguł gry: cyferki w specyfikacji to nie wszystko
Ogólnej płynności i szybkości działania nowoczesnego komputera nie da się opisać za pomocą cyfr. Kiedyś, dawno temu, lepszym sprzętem był ten, który posiadał procesor o wyższym taktowaniu (Mhz/Ghz), więcej pamięci RAM, większy dysk i kartę graficzną o większej ilości pamięci.
Aktualnie – z punktu widzenia laika – szybciej w codziennych zastosowaniach może działać komputer z niżej taktowanym, ale nowszej generacji procesorem i mniejszym dyskiem, ale szybszym.
Można śmiało powiedzieć, że bez aktualnej wiedzy na temat komputerów, nie można powiedzieć – opierając się tylko na liczbach w specyfikacji technicznej urządzenia – które urządzenie sprawdzi się w konkretnym zastosowaniu lepiej.
Bardzo często nie wie tego nawet sam sprzedawca, nadrabiając braki w informacjach pewnością siebie i tonem wypowiedzi.
Z tego też powodu nie możesz automatycznie zakładać, że nowy laptop będzie szybszy od starszego, bo „ma więcej czegoś”. Musisz wziąć pod uwagę wszystkie jego parametry – by nic nie było „wąskim gardłem” podczas pracy z laptopem.
2. Brak konkurencji w segmencie mobilnym – AMD przez lata spało
To, co napędza rynek elektroniki, to głównie zaciekła walka między producentami poszczególnych podzespołów naszych komputerów.
Kiedy tej konkurencji nie ma – mamy zastój. Dokładnie taki, jaki mogliśmy zauważyć między 2011 a 2017 rokiem, kiedy to AMD, czyli główny (i praktycznie jedyny) konkurent Intela na rynku procesorów, wycofał się praktycznie z udziału w wyścigu, wypuszczając dopiero po kilku przespanych latach bardzo udane układy Ryzen. W czasie wspomnianego „snu” konkurenta, Intel musiał ścigać się jedynie sam z sobą, serwując nam z generacji na generację swych słynnych układów Core, marginalne wręcz zyski wydajności, niezauważalne dla przeciętnego użytkownika. Dopiero dziś, w połowie 2018 roku, możemy powiedzieć, że w sklepach pojawiają się wyraźnie szybsze laptopy, wyposażone w procesory 8 generacji Core, oferujące więcej rdzeni.
Problem w tym, że sklepowe magazyny wciąż pełne są niesprzedanych komputerów z poprzedniego roku, lub jeszcze starszych, które wydajnością wcale zauważalnie nie odstają od swoich kilkuletnich przodków.
W dodatku Intel bardzo lubi mieszać klientom w głowach nazewnictwem.
W potocznym myśleniu nazwa „Intel Core i7” kojarzy się z wysoką wydajnością. Tak po prostu: „i7 to kozak”. Pragnę jednak zaznaczyć, że na rynku mamy mobilne układy i7 wyposażone zarówno w 4 rdzenie i 8 wątków, jak i układy dwurdzeniowe/czterowątkowe, także występujące pod nazwą „i7”, wydajnością niewiele odstając od i5, czy i3. Dobitnie pokazuje to w jak niekorzystnej sytuacji stawia klienta końcowego monopol jednej firmy.
3. Skupienie się na energooszczędności i designie
Wydajność komputera mobilnego przede wszystkim nie jest dziś priorytetem, jeśli patrzeć całościowo na rynek. Kupujemy dziś głównie oczami, zależy nam na smukłości, cienkości, lekkości sprzętu, który ma być jak najbardziej mobilny i jak najdłużej trzymać na baterii. Niestety, raczej nie idzie to w parze z wydajnością.
Jeśli laptop ma posiadać smukłą i cienką konstrukcję, a przy tym nie hałasować jak odrzutowiec podczas działania, konieczne są pewne kompromisy, najczęściej polegające na stosowaniu niskonapięciowych układów – które mniej się grzeją, potrzebują mniej energii, jednocześnie będąc – oczywiście – mniej wydajnymi.
4. Powolne dyski twarde montowane w nowych laptopach
Dyski typu SSD bardzo poważnie przyspieszają pracę systemu, oraz ogólny „feeling” płynności działania komputera. Niestety – są dużo droższe od poczciwych „twardzieli” talerzowych i ciężko im się przebić do strefy zainteresowania komputerowego laika. Powodem jest to, ze po prostu najczęściej są mniejsze pojemnościowo. Jeśli postawimy obok siebie dwa identyczne laptopy, jeden z dyskiem SSD 256GB, drugi zaś z dyskiem HDD 1000GB, dla większości potencjalnych nabywców sytuacja, w której tańszy jest ten drugi, będzie nie do pojęcia, gdyż przecież więcej = lepiej. A jak wiemy z punktu pierwszego – nie zawsze tak musi być.
Co daje wymiana dysku w laptopie na SSD? Naprawdę sporo, a pisaliśmy o tym tutaj.
5. Oprogramowanie producenta i wersje trial zwalniające system
Przy zakupie nowego laptopa, otrzymujemy często dużą paczkę gratisów, o które niekoniecznie prosiliśmy. Mowa tu o wszystkich dodatkach do systemu, jakie sprezentował nam producent: menadżery aktualizacji, darmowe wersje antywirusów po miesiącu zasypujące właściciela o konieczności kupna pełnej wersji, oprogramowanie dublujące funkcje będące już w systemie i cała sterta innych śmieci, w tym… Programy typu „keylogger”, przechowujące potencjalnie wszystko to, co wpisujemy na klawiaturze[1].
Bardzo wiele z tych niekoniecznie chcianych przez nas gratisów bardzo spowalnia nie tylko rozruch systemu, ale i ogólną płynność jego działania, niepotrzebnie zużywając naszą cenną moc obliczeniową.
Z tego też powodu po kupnie laptopa z preinstalowanym Windowsem, najlepiej dokonać czystej instalacji systemu, zgodnie z naszą instrukcją
Podsumowując: nowy laptop ze sklepu, wcale nie musi być odczuwalnie szybszy od Twojego laptopa sprzed kilku lat, tylko z tego powodu, że jest to sprzęt nowszy i nowocześniejszy. Przez zastój na rynku jaki mogliśmy obserwować w ciągu ostatnich kilku lat, oraz poważny spadek jakości sprzętu konsumenckiego, wszystkim posiadaczom 2-5 letnich laptopów, którym nie dolega nic, poza klasycznym „przymulaniem”, zamiast wymieniania sprzętu na nowszy i bardziej błyszczący, ze spokojnym sumieniem sugerujemy rozbudowę posiadanej już maszyny.
[1] https://www.spidersweb.pl/2017/12/hp-keylogger-jak-sie-zabezpieczyc.html