W swoim kilkuletnim doświadczeniu przy serwisie komputerów, zauważyliśmy pewien fakt: elementem, na którym klient najczęściej "oszczędza" jest zasilacz. Nie trudno domyślić się dlaczego tak się dzieje - zasilacze o takich samych mocach (mierzonych w watach) są dostępne w bardzo różnych cenach - przykładowo, za NOWY zasilacz o mocy 500W przyjdzie nam zapłacić do 60 do 500zł.
Zauważamy, że klient, który wzywa nas do awarii komputera, gdy stwierdzamy awarię zasilacza, często mówi: "ale on dobry był, to pięćsetka była!" - a to poważny błąd. Jakość zasilacza w żaden sposób nie jest określana przez podaną przez producenta moc, a przez jakość materiałów użytych do produkcji PSU (Power Supply Unit - jednostka zasilająca - czyli nasz zasilacz). W tanich zasilaczach "firmy krzak" oczywiście używa się elementów elektrnicznych bardzo niskiej jakości, jak i całościowy montaż takiego zasilacza pozostawia wiele do życzenia - co przekłada się oczywiście na bardzo wysoką awaryjność tanich zasilaczy. Renomowane marki zasilaczy, które z czystym sumieniem możemy polecić, to:
Amacrox, Antec, Astec, be quiet, Chieftec, CoolerMaster, Corsair, Delta, Enermax, Enlight, OCZ, PCPower&Cooling, Pentagram, Seasonic, Silver Power, Tacens, Tagan, Topower, Yesico, Zalman, SilentiumPC, Super Flower.
Dobrze jest, gdy zasilacz ma certyfikat 80+ (oznaczający jego maksymalną sprawność), ale nie jest to konieczne.
{loadposition fb-like-it}
Czego powinniśmy obawiać się, posiadając w komputerze zasilacz "marki krzak", składany z odpadów z linii produkcyjnych innej elektroniki?
W najlepszym przypadku - pewnego dnia najzwyczajniej nie uruchomimy komputera... Szczególnie na czas w którym może to nastąpić ma wpływ także jakość instalacji elektrycznej, do jakiej podłączony jest zasilacz; zasilacze dobrych marek oczywiście lepiej zniosą spadki napięć w naszych gniazdkach, "wyroby zasilaczopodobne" z oczywistych względów niekoniecznie dadzą sobie radę z takimi spadkami.
W najgorszym przypadku - razem z "zasilaczem", który w pewnym momencie odmówi posłuszeństwa, możemy stracić dosłownie cały komputer, razem ze wszystkimi danymi na dysku. Poważna awaria zasilacza może skończyć się - dosłownie - pożarem w naszym komputerze, zabierając ze sobą do grobu płytę główną, wraz ze wszystkim, co do niej podłączyliśmy - czyli procesor, kartę, graficzną, RAM, nagrywaki DVD, dyski twarde i karty dźwiękowe. Najczęściej tego typu awaria nie będzie wyglądać jak spektakularny, pełnoprawny pożar - możemy wręcz kompletnie nie zauważyć usterki, a komputerowi po prostu "odechce" się włączać - zaś każda próba uruchomienia będzie powodować zwarcia, które są śmiertelnym zagrożeniem dla wszystkiego, co podpięte jest do płyty głównej.
Nie oszczędzajmy na zasilaczach - pamiętajmy, że to ten element naszego komputera odpowiada za poprawne "karmienie" każdego jego elementu, który z pewnością nie polubi spadków napięć. Teoretycznie zaoszczędzone pieniądze na zasilaczu mogą "zaprofitować" w postaci niespodziewanego wydatku na serwis komputerowy i wymianę uszkodzonych elementów - a ostatecznie dostaniemy "gratis" w postaci bezpowrotnie utraconych danych! Każdy student piszący prace magisterską czy księgowy, który nie zrobił kopii zapasowej plików, wie jakie może być to traumatyczne przeżycie - wystarczy to sobie wyobrazić...
Sądzimy, że teraz już jasnym powinno być, czemu za "serce" komputera nie powinniśmy uważać naszego "wypasionego" procesora za setki, czy nawet tysiące złotych, lub jeszcze droższej karty graficznej: ów sprzęt, nawet najdroższy, w życiu nie zadziała odpowiednio bez dobrego źródła mocy.