By choć trochę uświadomić sobie jak ogromnym skokiem w czasie jest okres 13 lat w branży komputerowej, pomyślmy w ten sposób: w czasach, gdy wychodził na świat Windows XP, „królami” wydajności na rynku procesorów były Pentium IV oraz Athlon XP. Nikt nie marzył wówczas nawet o wielordzeniowych procesorze, który dzisiaj jest absolutnym standardem, bez którego nie da się już wygodnie pracować nawet w Wordzie z otwartą przeglądarką internetową.
Dziś, urządzeniem, które posiada równie wydajny procesor co Pentium IV jest... Mysz komputerowa SteelSeries Sensei. Tak, to nie żadna bujda – nawet sterowanie profilami i ustawieniami„gryzonia” dla graczy potrzebuje większej mocy obliczeniowej niż posiada „pecet” sprzed kilkunastu lat. Proszę pamiętać, że z tamtych właśnie czasów wywodzi się nasz poczciwy „ikspek” - którego trzon, czyli jądro – dopiero „partiami” otrzymywało możliwość operowania na wielu wątkach.
Mimo wszystko – należy się zgodzić, że XP był świetnym systemem. Z pewnością był pod wieloma względami rewolucyjny: „połączył” ze sobą dwie odrębne linie systemów operacyjnych Microsoftu – tą dla „profesjonalistów” (Windows NT) i „zwykłych użytkowników” (Windows 2000). To pozwoliło na skupienie wszystkich sił przerobowych korporacji na rozwój jednej odmiany systemu operacyjnego, która mogła być po prostu podzielona na konkretne wersje – zaś to rozwiązanie dobrze znamy (Windows Home, Proffesional, Ultimate etc.).
Windows XP powstawał bardzo długo – co widać było w efekcie końcowym. Można śmiało stwierdzić, że system ten był dopieszczony (i dopieszczany aktualizacjami) pod każdym względem – był też o wiele bardziej stabilny, niż poprzednie wydania Windowsów. Można nawet powiedzieć, że na tle powszechnie znanych „wykrzaczeń” Windowsa 95 był wręcz „bezawaryjny”. Wszystko to bezpośrednio przyczyniło się na tak wysoką popularność Windowsa XP.
Wszyscy użytkownicy PC'tów, choć trochę śledzący sytuacje na rynku, z pewnością pamiętają czasy premiery Windows Vista. System ten nie zdobył zbyt wielu sympatyków: był powszechnie krytykowany za rzeczywiste i wyimaginowane wady.
Do tych rzeczywistych z pewnością należy zaliczyć jego dość spore zapotrzebowanie na pamięć operacyjną – system ten poprawnie funkcjonuje dopiero na (przynajmniej) 2gb RAM, podczas gdy z bliżej nieokreślonych przyczyn w roku 2006 i 2007 producenci laptopów i komputerów PC wciąż wypuszczali na rynek sprzęt posiadający 1-1,5gb RAM w połączeniu z Windows Vista. „Wysyp” taki z pewnością miał swój udział w tworzeniu się „legendy o zamulonej Viście”. Gry – wbrew temu jak głosiły potoczne opinie – nigdy nie działały szybciej na Windowsie XP, który był i jest gorzej zoptymalizowany pod względem wielowątkowych aplikacji.
Realnie zatem XP nie miał swojego następcy w czasie, w jakim powinien go mieć – jednak już w roku 2006 dla XP rozpoczął się okres „sztucznego przedłużania życia”. Nie pomogła nawet premiera Windowsa 7, przyjętego o wiele cieplej niż Vista – przy czym niewiele się różniącego.
W 2011 roku XP był wciąż najbardziej popularnym systemem operacyjnym - zaś wtedy (podobnie jak dziś) wielordzeniowe procesory były już absolutną normą. Pamiętajmy, że „trzon” XP-ka pamięta czasy Pentiumów i nie jest w stanie tak skutecznie radzić sobie z obliczeniami wielowątkowymi, jak nowe systemy. Jego popularność w pewnym sensie blokuje zatem rozwój oprogramowania i gier – które musząc poprawnie działać na starym systemie, nie mogą być od początku zoptymalizowane pod system wydajniejszy i nowszy.
Czy można zatem winić Microsoft za porzucenie wsparcia dla ich „niechcianego dziecka”, które stało się ofiarą swego własnego sukcesu? Otóż nie i... tak.
Z jednej strony mamy głosy typu „Microsoft patrzy tylko na zysk!” - które nie posiadają jednak oparcia w żadnej logice. Microsoft nie jest organizacją charytatywną i z całą pewnością jest zainteresowany zarabianiem pieniędzy na ciężkiej pracy programistów, którzy tworzą trzon owej korporacji. Ile znamy firm IT zapewniających 13 letnie wsparcie dla swoich produktów? Poza IBM'em, który wciąż wypuszcza łatki patche nawet dla najstarszych produkowanych przez siebie laptopów – bardzo niewielu producentów (bez głębszej analizy) kojarzy się nam jako „prowadzący bezinteresowne, kilkunastoletnie wsparcie dla swoich produktów”. Nie ma w tym nic dziwnego.
O co jednak można naprawdę winić Microsoft to – najprawdopodobniej – umyślne uniemożliwienie korzystania z ich systemu za sprawą wypuszczenia psującej go łatki do zabezpieczeń. Temat głębiej poruszył portal PurePC . Czym innym jest porzucenie wsparcia dla przestarzałego produktu, a czym innym celowe uniemożliwienie korzystania z niego użytkownikom, którzy – bądź co bądź – zapłacili za ów produkt, wobec czego zagrywka Microsoftu jest – delikatnie mówiąc – bardzo nie w porządku.
Użytkownikom XP, którym zależy na stabilności i bezpieczeństwie ich sprzętu nie pozostaje nic innego, jak zakup nowej wersji Windows lub instalacja Linuxa. Czy jednak Linux powinien być wciąż postrzegany jako system „nie dla normalnych ludzi”? Otóż: absolutnie nie. Już niebawem opublikujemy artykuł, w którym krok po kroku wyjaśnimy, czemu „przesiadka” z XP na Ubuntu może okazać się drugim życiem dla naszego komputera.