1. Wysokie ceny RAM
Ceny pamięci RAM poszły w ostatnim czasie ostro w górę – często nawet o 80% względem cen, które mogliśmy zobaczych w sklepach jeszcze późnym latem. Oczywiście, cemy pamięci operacyjnej bezpośrednio przekładają się także na ceny komputerów, także tych mobilnych.
Czy jednak ów wzrost cen był uzasadniony jakimś szczególnym zdarzeniem? Niestety nie. Można zatem przypuszczać, że podwyższone ceny to sztucznie ukartowany zabieg mający na celu zwiększenie dochodów producentów kości pamięci w okresie przedświątecznym, kiedy sprzedaż urządzeń mobilnych mocno wzrasta. Czy po świętach ceny spadną? Można tak przypuszczać.
2. Ostre zmiany na rynku i magazyny pełne „staroci”
W ostatnich miesiącach na rynku komputerowym doszło do najpoważniejszych przetasowań od dobrych 10 lat. Na horyzoncie mamy ostre wejście AMD na rynek mobilny z ofertą ich procesorów Ryzen, która już teraz sprawiła, że Intel musiał (w końcu!) przestać oferować pod nazwą „i5” głównie niskonapięciowe, dwurdzeniowe układy, wraz z wejściem na rynek ósmej już generacji procesorów serii Core. Aktualnie, wśród najnowszych procesorów z serii Core i5 znajdziemy wciąż niskonapięciowe, energooszczędne i5 8250U – ale tym razem posiadające pełne 4 rdzenie.
Gdzie więc leży problem? A no w tym, że sprzętu mobilnego na procesorach 8 generacji jest jak na lekarstwo – zupełnie jakby „ktoś” nie chciał sprzedawać go zbyt dużo, gdyż zagroziłoby to sprzedaży starszych modeli. Zastanawiające, prawda? Drugi problem to fakt , że dla laika i5 to i5 – po prostu. Zagłębianie się w takie niuanse, jak konkretny model tego i5, czy generacja do której należy, to coś, do czego zdolny jest prawdopodobnie mniej niż promil potencjalnych klientów. Z tego też powodu mogę się wręcz założyć, że idąc do praktycznie każdego marketu czy miejsca, gdzie możesz dokonać kupna laptopa „do domu, do multimediów” w kwocie 2500-3200zł, sprzedawca wciśnie Ci zalegający od roku sprzęt – z dwurdzeniowym procesorem i ultra-wolnym dyskiem twardym typu HDD, którego jedyna zaleta, to pojemność – bo przecież „tysiąc giga” robi wrażenie. A w tej samej cenie spokojnie można dostać komputer wykorzystujący technologię nowszej generacji z dyskiem SSD. Nie ma ich jednak na wystawach popularnych sklepów, co sam z resztą sprawdziłem w miniony weekend. Co więcej: w najbardziej znanej w Polsce sieciówce, zajmującej się sprzedażą sprzętu komputerowego (jakiś... „tronik” – czy jak to tam szło) na 22 komputery będące na wystawie za piękną, szklaną szybką, ani jeden egzemplarz nie posiadał specyfikacji, o której pisałem wyżej, a dwie sztuki posiadały jeszcze procesory Intela 4 generacji – czyli pamiętały 2014 (!!!) rok.
3. Okres przedświąteczny to zawsze nabijanie klienta w bambuko
Ostatni podpunkt tego wywodu to już raczej potwierdzenie oczywistości: przed świętami sprzedawcy robią z nami co chcą, ale zdążyliśmy się do tego już tak przyzwyczaić, że traktujemy ów fakt jako smutną rzeczywistość, z którą trzeba się pogodzić. „Świąteczne przeceny” smartfonów i laptopów w sieciówkach to wręcz jawna kpina. Ktokolwiek śledzi temat – doskonale zna schemat, w którym realne przeceny zaczynają się tak naprawdę tydzień, dwa po świętach. Przecież i tak kupią, prawda?
Czasem jest tak, że z prezentem nie można poczekać, bo jest on – powiedzmy – kwestią prestiżu, honoru. Nie może poczekać, bo „co oni powiedzą”? Sam doskonale to rozumiem i kilka razy musiałem kupić pod choinkę coś drogiego, co z praktycznego punktu widzenia nie miało żadnego sensu. Jeśli jednak mamy racjonalnie wydać kilka tysięcy złotych na sprzęt, który ma posłużyć nam te dwa, trzy lata: poczekajmy do końca roku. Za rogiem mamy kilka naprawdę ciekawych premier rozwiązań mobilnych, które naprawdę sporo mogą zmienić nie tylko w kwestii samych cen, ale i dużo większego wyboru przeróżnych urządzeń. Aktualnie trwa moment czyszczenia magazynów ze sprzętu, który po nowych premierach i „rozgoszczeniu” się nowinek na wszystkich półkach cenowych w żaden sposób nie będzie atrakcyjny – chyba, że sprzedawany za 50% swojej wartości – co, nie oszukujmy się, nie nastąpi.