Marketowe laptopy Lenovo
Firmę Lenovo ciężko ocenić jednoznacznie. Z jednej strony posiada ona w ofercie najwyższej klasy sprzęt biznesowy, jak laptopy ThinkPad (z cudowną serią X1 Carbon na czele) i stacje robocze ThinkCentre, które słyną z jakości wykonania i niezawodności. Nie jest to sprzęt co prawda zbyt urodziwy, gdyż ciężko przypisać szczególne walory estetyczne sprzętowi wyglądającemu – po prostu – jak niezbyt starannie ociosana czarna cegła. Jego zadaniem jest jednak działać niezawodnie przez lata. Zupełnie inaczej jest ze sprzętem Lenovo przeznaczonym na rynek konsumencki, czyli „dla mas”, który da się kupić między innymi tam, gdzie non stop włączają niskie ceny i włączyć wciąż nie mogą.
„Cywilne” Lenovo to najczęściej lądujący w serwisach sprzęt z uwagi na powtarzającą się w praktycznie kazdym modelu, każdej serii, fatalną jakość obudowy i zawiasów, które w połączeniu z sobą dają nam efekt w postaci połamanego doszczętnie laptopa, wyglądającego jak ofiara konfilktu zbrojnego z użyciem ciężkiego sprzętu, najczęściej już w około rok od kupna. Od czego jednak jest gwarancja, prawda? A no nie od tych przypadków – gdyż ta nie obejmuje uszkodzeń mechanicznych.
Czy ten problem dotyczy tylko Lenovo? Oczywiście, nie tylko. Jednak ta firma „przoduje” w ilości dostarczanych nam z tymi problemami komputerów.
Dyski przenośne Seagate
W niektórych kręgach marka Seagate od zarania dziejów uchodzi za producenta najbardziej awaryjnych nośników danych, wręcz za pewien archetyp niskiej jakości. Takie postrzeganie spotęgował słynny zbiorowy pozew wytoczony firmie Seagate w roku 2016 roku[1], z powodu – podobno - nadzwyczajnej awaryjności ich nośników. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, iż mowa tu o nośnikach o pojemności 3TB, używanych głównie w warunkach serwerowych/profesjonalnych, pracujących w o wiele cięższych warunkach, niż dyski w naszych komputerach, nie wspominając o dyskach przenośnych (pod interfejs USB).
Osobiście nie zauważyłem szczególnie większej awaryjności nośników wspomnianego producenta, jeśli mowa o rozwiązaniach konsumenckich. Wręcz przeciwnie: w naszej serwisowej szafie, będącej cmentarzyskiem martwych nośników, króluje WD z serii Blue oraz HGST (Hitachi) – które to, teoretycznie, produkuje najmniej awaryjne nośniki „profesjonalne”, a dziś (w sumie od roku 2011) należy już do Western Digital[2] .
Sytuacja jednak zmieniła się w ciągu ostatniego – bodajże – roku (ciężko wskazać konkretny moment), od kiedy to na rynek trafiły felerne serie marki Seagate: Expansion Portable oraz Backup Plus Slim. Z nośnikami tymi bardzo często zgłaszają się donas klienci indywidualni, którzy korzystają z nich dość sporadycznie, zgrywając najważniejsze dla siebie pliki raz na miesiąc, lub jeszcze rzadziej. Praktycznie za każdym razem wada dotyczy blokady zespołu głowic. Warto zwrócić uwagę na to, że dyski marki Seagate są również sprzedawane z logo Samsunga – jest to praktycznie ten sam produkt, z innym logo i nazwą.
Na zdjęciu widzimy właśnie głowicę dysku – element odpowiedzialny za odczyt danych z talerzy nośnika. Źródło: howtogeek.com
Dyski SSD Goodram serii C/CX
Chociaż staram się z całych sił wspierać rodzimych producentów, a takim właśnie jest nasz polski Goodram, to... Tym razem nie można, nawet najbardziej na siłę, powiedzieć miłego, czy nawet neutralnego słowa. Sprawa jest prosta: nośniki Goodrama z przedrostkiem „C” oraz „CX” w nazwie to najbardziej zawodne nośniki tego typu z jakimi miałem do czynienia, zaraz po owianej złą sławą serii OCZ Vertex (2 oraz 3).
Nie mam dostępu do statystyk zwrotów tychże nośników – gdyż nie sprzedaliśmy ich z oczywistego powodu ani jednej sztuki, ale w pewnym momencie miałem poważne wątpliwości co do tego, czy przyjmować laptopy klientów zawierające w sobie te SSD, gdyż praktycznie każdy ich posiadacz z jakim miałem styczność zawodową po jakimś czasie dzwonił z problemem „mój komputer mi mówi, że nie widzi dysku”.
Czy wszystkie nośniki Goodrama są tak wściekle awaryjne? Ależ skąd: Iridium Pro to produkt godny polecenia (nie będący de facto produktem Goodrama, tylko rebrandem Toshiby). Wspomnianą jednak serię C oraz CX należy jednak – dla świętego spokoju – omijać szerokim łukiem. Przynajmniej ja tak robię – gdyż na rynku jest dużo ciekawszych, budżetowych nośników SSD – jak choćby Adata SU800.
Zamienniki zasilaczy do laptopów
Jeśli zepsuje Ci się zasilacz do laptopa, Twoim naturalnym odruchem będzie wyruszenie w poszukiwaniu nowego zasilacza do sklepu komputerowego. To jednak błąd: w żadnym sklepie nie otrzymasz oryginalnego zasilacza do żadnego laptopa. Możesz kupić jedynie zamienniki – tutaj niestety wybór może być jedynie zły, albo bardzo zły.
Wszystkie zamienniki zasilaczy do laptopów są bardzo kiepskiej jakości, nie umywając się nawet do oryginałów, najczęściej produkowanych przez takie marki jak Delta czy Chicony, których próżno szukać w sklepach „nie dla idiotów”, gdyż wymienieni producenci nie dostarczają zasilaczy na rynek detaliczny. Zamienniki nie posiadają szeregu odpowiednich zabezpieczeń, są tragiczne jakościowo i bardzo często w przypadku awarii „biorą ze sobą do grobu” całego laptopa. Zostaje jedynie import z Chin i sprzedaż na portalach aukcyjnych – czym w Polsce zajmuje się bardzo wiele osób. W skrócie: oryginalny, dobry zasilacz możesz kupić jedynie w Internecie i nie będzie pochodził on z oficjalnej dystrybucji. Ale będzie o niebo lepszy, niż „oficjalny” zamiennik.
Postaramy się w najbliższym czasie opublikować kolejną część naszego nieporadnika komputerowego. Bardzo się ucieszymy, jeśli będziemy mogli oprzeć go o Wasze pytania i propozycje
[1] https://tech.wp.pl/nadzwyczajnie-awaryjne-dyski-seagatea-klienci-wytaczaja-firmie-proces-6034867919238273a
[2] https://pclab.pl/news45108.html