Gotowe zestawy komputerowe z Allegro
Temat tak zwanych „gotowców” z Allegro to prawdopodobnie materiał na osobną książkę, a nie podpunkt w artykule. Ze zgrozą patrzę na ilość sprzedanych „super zestawów dla graczy”, w opisach których sprzedawca podkreśla i wręcz wyolbrzymia niektóre parametry, pomijając inne – często kluczowe. Można śmiało powiedzieć, że wybitna, przygniatająca większość, przekraczająca 99% ofert, to komputery montowane z niesprzedanych, wadliwych, używanych i najtańszych komponentów. Treść samej oferty najczęściej kierowana jest do kompletnego laika, na którym wrażenie zrobią duże liczby: „1000 giga” „4 gigaherce”, „700 watów” i tak dalej i tak dalej.
Znawca od razu pozna podstęp – wydajności i jakość poszczególnych elementów zestawu komputerowego już od lat nie może być opisana po prostu za pomocą liczb, gdyż czynników składowych jest tu o wiele, wiele więcej.
Jakość gotowców bardzo dobrze sprawdził kiedyś Piotr „Lipton” Szymański, wówczas tworzący jeszcze wideo dla sklepu morele.net
Tanie urządzenia wielofunkcyjne
Wielu ludzi zauważyło, że – szczególnie w przypadku urządzeń firmy HP – tusze potrafią być droższe od samej drukarki. Cóż, nie ma w tym nic dziwnego: technologia druku „cywilnego” od lat stoi w miejscu (nie licząc druku 3D – ale to zupełnie inna sprawa). Chyba ostatnią „wielką” rewolucją było powszechne zintegrowanie skanerów z drukarkami i ich masowe wprowadzenie do marketów. Jedyne co się zmienia to ceny – na niższe. Jednak za tym idzie – oczywiście – „optymalizacja kosztów produkcji”, czyli ładniej nazwane „odlewanie elementów mechanizmów drukarki z jak najmniejszej ilości najtańszego plastiku”.
I tym sposobem magazyny marketów przepełnione są urządzeniami za 200-300zł, które równie dobrze można traktować jako jednorazowe, gdyż w przypadku jakiejkolwiek awarii i zacięcia mamy całkiem sporą szansę na to, że sprzedawca/producent odmówi naprawy z uwagi na „niewłaściwe warunki użytkowania” czy „ingerencje cieczy”, a naprawa w zewnętrznym serwisie będzie albo kompletnie nieopłacalna, albo w ogóle niemożliwa.
Tablety z osiedlowych marketów, dyskontów i dodawane jako gratis do umów
Moje ulubione urządzenia elektroniczne! Nie dość, że w większości jest to sprzęt już w momencie zakupu/otrzymania przestarzały o lata, najczęściej na Androidzie 4.3 Jelly Bean z 2012 roku, bez opcji oficjalnej aktualizacji, to w dodatku ich jakość wykonania to nieśmieszny żart. W zbiorowej świadomości tablet (nie ważne jaki, ważne, że tablet) to wciąż jakaś nowość, wyznacznik nowoczesnego stylu życia, symbol miniaturyzacji, „komputer w lusterku” i cuda niewidy. Realnie – żeby był dobry, trzeba za niego dobrze zapłacić.
A i wtedy ów sprzęt przedstawia dla mnie (choć to już subiektywny osąd) wątpliwą funkcjonalność - z tego też powodu ustępując miejsca konwertowalnym laptopom, które – choć dalekie od ideału – są nieporównywalnie bardziej użyteczne.
Z uwagi na niepoliczalną wręcz ilość różnych modeli tanich tabletów na rynku i ich wybitnie krótki czas wsparcia przez producenta – jakakolwiek czynność serwisowa, poza wymianą wyłamanego gniazda USB, raczej nie jest możliwa i nie ma sensu.
Osobiście uwielbiam tanie tablety z uwagi na ich wybitnie potrzebną rolę, jaką odgrywają w społeczeństwie – a mianowicie: bardzo niewielkim kosztem uczą, że tania elektronika to podwójny zakup: raz trzeba kupić tanie, a potem dobre.
Laptopy z OLX w atrakcyjnych cenach
Znów temat na książkę, lub rozdział w podręczniku dotyczącym cwaniactwa w polskim narodzie. Okazyjnie kupione laptopy z OLX-owych ogłoszeń to serwisowy koszmar. Najczęściej mają za sobą już kilka mniej lub bardziej udanych przygód w serwisie, zalanie, zwarcie naprawione „przez wujka”, podzespoły podmienione na gorsze niż te widniejące w specyfikacji, poklejone Poxipolem obudowy, układy graficzne wygrzewane w piekarniku... Po prostu całe spektrum mniej lub bardziej cwaniackich prób oszustwa. Oczywiście – nie dotyczy to wszystkich ofert i z całą pewnością na OLX znajdzie się mnóstwo ciekawych ofert. Żeby jednak odróżnić naciągactwo od okazji – po prostu trzeba się na tym odpowiednio znać. Inaczej masz dużą szanse na to, że od razu po zakupie, zapukasz do drzwi serwisu.
To druga, w domyśle przedostatnia część „nieporadnika”. Główne kategorie najczęściej psującego się sprzętu zostały już prawie wyczerpane, chociaż zostało nam jeszcze kilka wartych wspomnienia pozycji.
Bardzo ważne jest dla nas Wasze, drodzy czytelnicy, zdanie. Więc jeśli coś Ci się nagminnie psuje i ciągle musisz to serwisować, lub kupować nowe – daj znać w komentarzu!