1. "Z gwarancją 2000, bez gwarancji 1700"
- mimo oczywistej próby obejścia prawa (co samo w sobie jest karalne), obsługa sklepów komputerowych wciąż jeszcze (szczególnie - co zauważyliśmy - w małych miejscowościach) próbuje przekonać klienta, by nabył zestaw komputerowy bez gwarancji. Przy okazji możemy się spotkać z zapewnieniami, ze "nowe komputery się przecież tak nie psują" etc.
To oczywista bzdura! Absolutnie, nie warto dla zaoszczędzenia nawet kilkuset złotych zgadzać się na propozycje tego typu. Z dużym prawdopodobieństwem w naszym zestawie znajdzie się - obok nowych elementów - kilka używanych podzespołów (jak zasilacz czy dysk twardy), które mogą mieć nawet za sobą mniej lub bardziej skuteczne próby naprawy. Nowy sprzęt komputerowy zawsze powinien mieć gwarancję - przynajmniej dwuletnią, jeśli towaru nie kupujemy na firmę.
2. "za niewielką dopłatą na laptopie zainstalujemy system"
- Jeśli kupujemy nowego laptopa z systemem, należy pamiętać, iż ów system zawsze jest już na tymże laptopie preinstalowany - najczęściej już w momencie dostarczenia sprzętu do magazynu konkretnego sklepu. Każda sugestia dotycząca instalacji systemu jest próbą wyłudzenia pieniędzy za - dosłownie - nic.
3. "za niewielką dopłatą podzielimy dysk na partycje"
- W pewnej dużej sieci sklepów sprzedających elektronikę i sprzęt AGD w Polsce, której nazwy - niestety - nie możemy podać, sprzedawcy odgórnie instruowani są, by proponować klientowi partycjonowanie dysku (czyli jego podział na "części użytkowe") w "promocyjnej cenie" ok. 100zł. Czynność taka jest wręcz banalnie prosta i nie zajmuje przeciętnemu użytkownikowi nawet 5 minut, a poradnik jak tego dokonać (w systemie Windows i Linux) znajdziemy na tysiącach stron internetowych, wpisując w przeglądarkę hasło "partycjonowanie dysku".
{loadposition fb-like-it}
4. "Czy stare chłodzenie do procesora będzie Państwu jeszcze potrzebne?"
- Gdy decydujemy się na zakup zestawu komputerowego z wydajniejszym chłodzeniem niż podstawowe, dołączane do procesora - mimo wszystko musimy pamiętać, iż sprzedawca ma obowiązek przekazać nam oryginalny "cooler" wraz z całym sprzętem. Dlaczego tak? Z prostego powodu: reklamacje procesorów (choć niezwykle rzadke same w sobie) uwzględniane są tylko, gdy oddajemy na gwarancję pełen zestaw BOX - czyli wszystkie elementy użytkowe, jakie znajdowały się w pudełku.
5. "Na tej karcie odpalicie Państwo każdą grę"
- Jeśli składamy komputere dla gracza lub w ogóle uwzględniając użytkowanie go do najnowszych tytułów gier, samo "odpalić grę" to za mało. Ten słowny "trick" jest często stosowany także przez ludzi odsprzedających używany sprzęt. Formalnie i logicznie - sformułowanie "odpalicie Państwo każdą grę" może być poprawne. Problem sprzedawcy zaczyna się w momencie, gdy zadamy mu pytanie: "A czy odpalimy ją płynnie w dużej rozdzielczości?". Polecamy zapamiętać!
6. "Procesor czterordzeniowy, grafika dwa giga!"
- Istny marketingowy bełkot, który ma za zadanie podkreślić wydajność sprzętu, a po prawdzie nie mówi nam kompletnie nic.
To prawda: najnowsze programy i gry są już w stanie wykorzystywać cztery, a nawet więcej rdzeni procesora, jeśli są dostępne. Jednak bez podania konkretnego modelu CPU (Centram Processing Unit - czyli "po ludzku" - po prostu "procesor") nie możemy określić jego wydajności tylko po podaniu ilości rdzeni w jego strukturze: na rynku dostępne są bardzo różne wielordzeniowe konstrukcje, o zupełnie innych architekturach, wydajności i cenie.
Przykładowo: czterordzeniowy procesor AMD Athlon X4 5150 (koszt ok. 180zł) jest o rzędy wielkości mniej wydajny, niż - także czterordzeniowy - i5 4570k (koszt ok. 900zł). Jednakże oba te produkty przeznaczone są do absolutnie innych zadań i oba - w konkretnej, sprecyzowanej potrzebie - sprawdzą się znakomicie w swojej roli.
Identycznie jest w przypadku procesorów mobilnych (w laptopach), gdzie znajdziemy zarówno "budżetowe cztery rdzenie", jak i bardzo wydajne procesory dla użytkowników wymagających dużej mocy obliczeniowej.
"Grafika dwa giga" również nie mówi absolutnie NIC o wydajności graficznej sprzętu. Sama pamięć graficzna jest tylko jednym z wielu czynników składających się na ogólną wydajność układu graficznego. Liczą się też: architektura (w tym ilość jednostek cieniujących), przepustowość szyny danych (najczęściej: od 64 do 512bit - z czego im wiecej tym lepiej). Ważny jest też sam typ użytych pamięci: GDDR3 oraz GGDR5 dzieli wydajnościowa przepaść. Wszystko razem brzmi strasznie? Bez wątpienia.
Zapytajmy więc sprzedawcy o konkretny model układu graficznego - wtedy bez problemu możemy zapytać na forach, bądź sprawdzić ów kartę w rankingu (choćby: http://www.hwcompare.com/).
7. "Ten model jest już mało dostępny, a wciąż bardzo poszukiwany"
- Nie! Z bardzo dużym prawdopodobieństwem absolutnie tak nie jest. Najprawdopodobniej słysząc coś takiego mamy do czynienia z próbą wciśnięcia nam "leżaka" - czyli sprzętu, który od dawna nie może znaleźć nabywcy z najróżniejszych powodów: powszechnie znany fakt awaryjności tego akurat modelu (o czym nie zawsze przecież także musimy wiedzieć, jeśli nie śledzimy na bierząco nowości z rynku komputerowego), zawyżona cena, słaba specyfikacja w porównaniu do jakości - etc.
Oczywiście próba namówienia nas do kupna "leżaka" może wyglądać różnie - miejmy to na uwadze, lub zapytajmy: "nie ma nic nowszego o podobnej cenie i wydajności?".
Nie musimy być ekspertami w branży IT - jeśli pytanie będzie nietrafione, rzetelny sprzedawca wszystko nam wytłumaczy, zaś "naciągacz" po prostu... się zaczerwieni ; )
8. "zasilacz czterysetka starczy do tego zestawu"
- Nie starczy do żadnego, jeśli znajduje się na tzw. "czarnej liście zasilaczy" powszechnie dostępnej w Internecie.
Sprzedawca, jeśli ma do czynienia z nieświadomym klientem - może czasem próbować sprzedać nam "wyrób zasilaczopodobny" zamiast dobrego PSU (Power Supply Unit - znów "po ludzku": zasilacz), który jest nebezpieczeństwem dla całego zestawu. By uprościć sprawę - upewnijcie się, że na opakowaniu procesora znajduje się (brązowy, srebrny, bądź złoty) znaczek "80+", który informuje o sprawności zasilacza. Słabe PSU nie pozwoli nam na rozbudowę komputera w przyszłości, w skrajnych przypadkach stanowić będzie zagrożenie dla naszego sprzętu.
Listę "tekstów, których należy unikać" z pewnością jeszcze uzupełnimy, gdyż marketingowcom nigdy nie zabraknie pomysłów na "lekkie niedopowiedzenia które wciąż nie są kłamstwem". Trzymamy rękę na pulsie!