Nigdy nie byłem bezkrytycznym fanem czegokolwiek – a już na pewno nie systemu operacyjnego, wydanego rękami wielkiej korporacji, nastawionej oczywiście na zysk.
Piszę to, gdyż z pewnością zaraz ktoś zarzuci mi, że jestem w zmowie z Microsoftem, czy darzę tą firmę jakąś szczególną sympatią. Nie jest tak.
Windows 10, jak każdy Windows, ma swoje wady. Całkiem sporo wad. Ale z całą pewnością jest bardziej dorosły od wszystkich swoich poprzedników. Mimo tego ma w zbiorowej świadomości bardzo złą opinię. Czemu?
1. Nowe, to gorsze
- Panie, jak ja te okienka w menu zobaczyłem to ja tego od razu w ogóle nie chciałem, to jak w telefonie wygląda.
- A próbował Pan je po prostu odpiąć z menu? Usunąć? Dwa kliknięcia i ich nie ma.
- No co pan teraz mówisz? Pokaż pan.
Boimy się nowego. Stare znamy, do starego jesteśmy przyzwyczajeni. Nawet, jeśli starego nie rozumiemy tak samo jak nowego – to jakoś jednak takie bardziej przyjazne się wydaje. Cokolwiek by nie było nowe, to zmusza do nauki, poznania, zmiany jakiegoś nawyku. To co nowe – po prostu wymaga. A nie lubimy jak coś lub ktoś czegokolwiek od nas wymaga. Większość z nas lubi swoje długie lata budowane skorupki, które dopuszczają tylko te najbardziej konieczne w życiu zmiany. Każdy nowy Windows jaki dotąd wychodził, był bardzo mocno krytykowany przez zwolenników starszych wersji. Do tej pory łatwo znaleźć osoby twierdzące, że będa używać Windowsa XP „do końca życia” – i, jak miałem okazję zauważyć, taka postawa nie wynika raczej z faktu, że za nowy system z nowym komputerem trzeba zapłacić, ale z tego, że działa tu magia przyzwyczajenia – chociaż komputer ledwo już zipie, a pieniądze wydane na ciągłe naprawy staruszka dawno przekroczyły wartość średniej klasy nowego PC/laptopa.
Tacy już jesteśmy. Nie tylko my, Polacy, ale my – ludzie. Nie lubimy zmian, nie lubimy wysilać mózgu, ćwiczyć go i poznawać czegokolwiek. Ba! Nie jest wcale niespotykaną sprawą, że przesunięcie ikony na pulpicie skutkuje wręcz paniką.
Nie lubimy jednak ataku na ambicje – dlatego w 9 na 10 przypadkach sformułowanie typu „toć to prostsze od logowania na fejsie, poza tym wizualnie może się różni, ale obsługa jest identyczna jak była” – rozwiązuje sprawę i nagle okazuje się, że nie taki diabeł straszny.
2. Jak za darmo, to jakiś haczyk jest!
- Za darmo to i w mordę ciężko dostać!
Słuszne jest założenie, że dziś wszystko co rozdawane za darmo, nie jest do końca darmowe. Jest albo reklamą, albo trzeba będzie za to zapłacić, w tej czy innej formie, ale później. Lub to my jesteśmy towarem – tak też bywa. Protestujemy przeciwko temu, że Windows 10 wysyła „w eter” informacje naszej aktywności. Jeśli jednak zdajemy sobie sprawę z tych oczywistości, to czemu tak ochoczo oddajemy naszą prywatność Facebookowi i Google, nie reflektując, że nasz telefon z systemem Android wie o nas znacznie, znacznie więcej, niż komputer z Windowsem? W dodatku podczas instalacji Win10 (i po niej też) dostajemy możliwość wyłączenia dzielenia się z Microsoftem informacjami o nas i o tym, do czego i jak używamy naszego komputera. Android nie daje nam tej możliwości. Oczywiście, w pełni rozumiem kogoś, kto po prostu nie lubi gdy „coś go śledzi”. Ale wtedy bądźmy konsekwentni: usuńmy konto na fejsie i pozbądźmy się smartfona.
3. A kolega nie poleca!
- A bo mówią, że to w ogóle takie badziewie jest.
- A kto mówi?
- A znajomy, on to próbował instalować i tam mu coś nie wyszło narzekał
Jeśli ktoś w jakiejś dziedzinie posiada minimalnie więcej wiedzy od nas i darzymy tą osobę sympatią – to mamy sporą szansę na to, że będziemy jego opinię przyjmować bezkrytycznie i z góry traktować ją jako prawdę objawioną. Ta tendencja sprawia, że wielu moich klientów po prostu „słyszało, że dziesiątka to lipa” i nigdy nie zagłębiało sie w temat. Zapominamy, że ktoś, kto ma na jakiś temat szczątkową wiedzę to nie ekspert, ani ktoś, kogo opinię musimy uważać za słuszną – tylko z uwagi na fakt, że wie cokolwiek w temacie, w którym my nie wiemy nic.
Dlatego zanim stwierdzisz, że Windows 10 to lipa, to chociaż się przekonaj, czy aby na pewno.
W sumie to zanim stwierdzisz, że cokolwiek jest „fuj” – to spróbuj się chociaż przekonać. Nie będę wciskać Tobie, ani żadnemu mojemu klientowi nic na siłę. Osobiście wszystko mi jedno z czego korzystasz, jaki system instaluję (nie różni się to cenowo).