W dodatku trzeba liczyć się z oczywistym faktem, że system porzucony przez producenta będzie także porzucony przez innych programistów – co w prostej linii skutkuje tym, że możemy powoli żegnać się z nowymi programami działającymi pod XP. Już od momentu, gdy Windows XP nie otrzymał wsparcia dla najnowszych bibliotek DirectX 11, nie da się uruchomić na nim wielu nowych gier i niektórych programów. Oczywiście – to się nie zmieni.
Co więc pozostaje użytkownikom poczciwego „ikspeka”? Jest kilka możliwych opcji.
Po pierwsze: możemy zrobić to, czego chce od nas Microsoft, czyli kupić nowy system. Jeśli możemy sobie na to pozwolić – z pewnością warto. Windows 7 oraz 8 oferują – co jasne – dużo więcej możliwości i funkcjonalności. Są szybsze (o ile pozwala na to nasz komputer), ciągle aktualizowane i z pewnością bardziej stabilne i bezpieczne. Systemy Windows jednak do tanich nie należą, a fakt, że wciąż używamy XP może być związany ze słabą konfiguracją sprzętową naszego komputera.
Po drugie: możemy... zostać przy XP. Z tym, że – jak wspomnieliśmy wyżej – musimy liczyć się z koniecznością częstej reinstalacji systemu, który od czasu wydania ostatniej „pożegnalnej aktualizacji” stracił na stabilności, oraz z faktem, że pracujemy właśnie na „martwym”, „pogrzebanym” systemie i nikt nie zagwarantuje bezpieczeństwa zarówno naszej prywatności i plikom, które trzymamy na dysku twardym.
Po trzecie: możemy przesiąść się na... Ubuntu. I to rozwiązanie w większości przypadków – jak sądzimy – będzie miało największy sens.
Tak, Ubuntu to Linux, co brzmi strasznie przerażająco dla przeciętnego użytkownika. My jednak sądzimy że ten system potrafi być bardziej „ludzki” niż Windows. W dosłownie „3 kliknięcia” możemy zainstalować praktycznie każdy (z NAPRAWDĘ pokaźnej bazy) program, którego będziemy potrzebować – co jest nieporównywalnie wygodniejsze od błądzenia po dziesiątkach stron internetowych w poszukiwaniu pliku instalacyjnego, co z pewnością znamy z systemów Windows.
Centrum Oprogramowania Ubuntu to ogromna, stale powiększana baza bardzo przydatnego i funkcjonalnego oprogramowania, które w dodatku w większości jest... całkowicie bezpłatne. Znajdziemy tam zarówno gry (bardzo różnego typu – RPG, FPS, przygodówki...), programy typowo użytkowe (nawet elektroniczne stroiki do gitar, nie wspominając o takich oczywistościach jak pakiet Libre Office będący już dziś „od nowości” w systemie), kończąc na oprogramowaniu dla profesjonalistów (choćby programy obliczające czas półrozpadu kwasów nukleinowych... Co niewiele nam mówi, ale brzmi jak coś potrzebnego ludzkości i nauce).
Instalacja Ubuntu jest banalnie prosta i poradzi z nią sobie praktycznie każdy. Badanie przeprowadzone przez firmę Canonical (wydawcę systemu) tylko to potwierdza – 87% badanych użytkowników uznało proces instalacji systemu za nieskomplikowany. Poradników traktujących o instalacji Ubuntu typu „krok po kroku” znajdziemy w Internecie na pęczki – osobiście polecamy instalację z nośników typu pedrive. Jest ona szybsza niż instalacja z CD/DVD, w dodatku pamięci przenośne typu flash są o wiele bardziej odporne na uszkodzenia, niż popularne „płytki” - ryzyko więc, że „coś pójdzie nie tak” jest odpowiednio mniejsze.
Pamietajmy: Ubuntu zawsze było, jest i będzie w zupełności darmowe, a tworzą ów system pasjonaci, którzy chcą, go ulepszyć także dla siebie. Pobierając ten system nie stajemy się piratami, jak to ma miejsce w przypadku pobierania systemów Microsoftu. Ubuntu w 100% legalnie możemy użytkować nie tylko w domu, ale i w każdego typu firmie, czy placówce oświatowej.
Ubuntu jest w użytkowaniu bardzo podobne do Windowsa – interfejs graficzny jest prosty i zrozumiały, zaś jego opanowanie i zrozumienie powinno zająć przeciętnemu użytkownikowi „przestawiającemu” się z Windowsa dosłownie kilka chwil. Co ważne – na Linuxa praktycznie NIE MA wirusów. Bez zagłębiania się w zbędne szczegóły można po prostu w skrócie powiedzieć, że system ten jest tak skonstruowany, że aby „dostać wirusa” użytkownik musiałby umyślnie zainstalować go sobie samemu...
{loadposition fb-like-it}
Omawiana tu dystrybucja Linuxa jest mniej obciążająca dla komputera, niż jakikolwiek Windows. By poprawnie działać, wystarczy jej już 1gb RAM i nawet jednordzeniowy procesor, oraz choćby zintegrowany z płytą główną układ graficzny. Oczywiście, jeśli dysponujemy sprzętem szybszym – system będzie potrafił go odpowiednio wykorzystać. Wystarczy zobaczyć, jak wysokiej klasy sprzęt komputerowy pod Ubuntu radzi sobie w tak wymagającej grze jak Metro Last Light: https://www.youtube.com/watch?v=G4jFtAiMhKY
… Zaraz – najnowsze gry na Linuksie? Od kiedy to? A no – od niedawna, za sprawą ukazania się klienta Steam na Ubuntu, który stale powiększa swą bazę gier możliwych do uruchomienia „poza Windowsem”.
Co istotne: dla posiadaczy wyjątkowo słabych komputerów, dostępna jest „odchudzona” wersja: Xubuntu. System ten nie posiada mnóstwa graficznych „bajerów”, jest lżejszy i z powodzeniem użyjemy go nawet na archaicznym sprzęcie, oraz na najsłabszych netbookach – jak Asus EEE, do których ów system jest wręcz „dedykowany”.
Ubuntu jest coraz bardziej popularne, co nie jest pustym sloganem, ale prostym faktem. By nie być gołosłownym proponujemy kliknąć: https://www.youtube.com/results?search_query=Ubuntu+poradnik
Jak widać – Internet i YouTube aż kwitną od poradników dla początkujących użytkowników Ubuntu – nie trzeba chyba tłumaczyć, jak bardzo może okazać się to pomocne.
Naszym zdaniem system Ubuntu jest – w znacznej mierze – najbardziej „słuszną” alternatywą dla wszystkich obecnych posiadaczy „porzuconego” Windows XP. Przede wszystkim jest to system: darmowy, bezpieczny, lekki, na bieżąco wspierany i aktualizowany i... naprawdę prosty w obsłudze, a gdy chodzi o takie czynności jak tworzenie dokumentów tekstowych, przeglądanie internetu – jest o niebo wygodniejszy, niż najpopularniejszy swego czasu system Microsoftu. W dodatku może się okazać, że instalując Ubuntu na naszym leciwym sprzęcie, damy mu wręcz „drugie życie”. Czego więc się bać i czemu nie spróbować?