Wydajność kiedyś nie stała w miejscu
Jak przez mgłę pamiętam swój pierwszy komputer, który dostałem jako prezent od babci gdzieś w 1996 roku. Nie przypomnę sobie już dziś jego dokładnej specyfikacji, pamiętam tylko, że gdy moi kumple z klasy swoje pierwsze maszyny dostawali na komunię, jakieś 2-3 lata później, mój blaszak nie tyle „lekko odstawał”, ale był przy nich po prostu mizernym badziewiem, mimo tego, że kosztował naprawdę krocie. Dziś, cóż...
Ten artykuł piszę na laptopie, który w lutym skończył dokładnie 3 lata, wydajnością i płynnością działania deklasującym wciąż większość nowego sprzętu (no może poza grami). Ale nie tylko o czystą wydajność tutaj chodzi. Innowacyjność jest też ważna, lub nawet ważniejsza.
Coś nowego by się przydało
Gdzieś na przełomie XX i XXI wieku zaczęła się „rewolucja komórkowa”, która wywołała naprawdę sporo zamieszania w temacie relacji międzyludzkich, sposobów komunikacji i tak na dobrą sprawę to dziś życia bez telefonu przy boku większość z nas po prostu sobie nie wyobraża, gdyż jest to przedmiot tak samo niezbędny jak buty, majtki i pieniądze.
Przez pierwsze kilkanaście lat trwania owego „splątywania” się naszego życia z telefonem wydarzyło się naprawdę sporo rzeczy, które diametralnie zmieniały postrzeganie tego urządzenia. Początkowo „zabawkowe” aparaty w telefonach stały się na tyle dobre (ah, ta Nokia N9...), że podważyły sens kupowania taniego, czy nawet średnio półkowego aparatu fotograficznego.
Pamiętacie odtwarzacze MP3, szalenie popularne w swoim czasie? One także zostały prawie całkowicie wyparte przez smartfony, które potrafią zmieścić dziś w sobie nawet 128GB muzyki i zdjęć. No i najważniejsze: Internet. Dostęp do niego to już absolutnie bazowa funkcja każdego dzisiejszego smartfona. Można śmiało powiedzieć, że telefon komórkowy w ciągu kilkunastu lat stał się po prostu podręcznym komputerem, którego przeobrażenie dało nam możliwości, o których 12-15 lat temu nikt nie marzył, a już na pewno nie w skali masowej. Jednak co rewolucyjnego wydarzyło się w ciągu ostatnich 5 lat w temacie aparatów telefonicznych? Absolutnie nic.
Praktycznie jedna trzecia upowszechnionego dostępu do tego urządzenia to era „pogoni za cyferkami”: więcej rdzeni procesora, więcej pamięci RAM, większe wyświetlacze, więcej megapikseli w aparacie (tylko baterie większe jakoś nie są, ale to materiał na osobny artykuł). Problem polega jednak na tym, że to cała ta magia cyferek nie zawsze ma znaczenie dla użytkownika, który raczej nie chce go zmieniać, widząc, że nowości nie oferują praktycznie nic ponad to, co już posiada, w dodatku wiedząc, że więcej nie znaczy już lepiej.
Nikt już dzisiaj nie pisze w recenzjach nowego sprzętu, że jest „rewolucyjny”. Może być „najlepszy”, bądź „największy” czy tez „najszybszy”. Dawno nie widziałem urządzenia, które miałoby szansę wnieść w moje życie jakąś większą zmianę. Myślałem, że będzie to smartwach, ale jednak okazało się, że byłoby to najwyżej kolejne urządzenie które muszę podłączyć na noc do ładowarki, które nie oferuje raczej nic ciekawego, poza byciem gadżetem. No i nie ma na rynku smartwacha, który, według mnie, nie wygląda jak festyniarska zabawka z odpustu.
Przez chwilę mogło się zdawać, że poważnie namieszać w naszej codzienności mogą tablety, jednak – jak widać – prowadzą one ostatnio sukcesywny, taktyczny odwrót z rynku, służąc dziś głównie jako zabawki dla przedszkolaków. I nic w tym dziwnego, biorąc pod uwagę ich faktyczną nieporęczność i wątpliwy komfort użytkowania, oraz samą ideę bycia „do wszystkiego”. Czyli do niczego.
Powolna ewolucja
Wygląda więc na to, że czasy, w których jedne rozwiązania były wypierane przez inne, gdzie mogliśmy obserwować realne zmiany zachodzące na rynku technologii użytkowej – minęły. Warto zauważyć takie „smaczki” jak fakt, iż każdy większy portal zajmujący się jakimś elementem technologii użytowek musiał w ostatnich czasach uogólnić swój profil.
Strony poświęcone czysto tematyce komputerów praktycznie już nie istnieją – PurePC, Pclab czy Benchmark piszą już dzisiaj zarówno o poczciwych Pctach, jak i o rynku mobilnym. Zbyt mało się dzieje, by trzymać się sztywnych ram danego kawałka brażny, która ulega także coraz większej homogenizacji, zaś granica komputer-smartfon stopniowo, powoli, lecz nieubłaganie ulega zatarciu, w procesie powolnej ewolucji, bez rewolucyjnych zwrotów.