Czasami, by się nie zanudzić, swoje otoczenie wizualnie trzeba zmienić, czy dostosować do siebie. Meble to rzecz ruchoma, mimo, iż ciężka. Niestety, modem kablowy, mimo, iż lekki, jest w dużym stopniu bardziej "nieruchomy", niż stukilogramowa szafa trzydrzwiowa. W skrócie: samemu nie da rady, trzeba dzwonić po pomoc.
W przypadku chęci dodzwonienia się do centrali UPC jest to proces dość skomplikowany i czasochłonny: automat stara się jak najmocniej przekonać nas, że każdy problem rozwiążemy sami, a "wszyscy konsultanci są obecnie zajęci". No dobrze: firma jest niemała, być może rzeczywiście zasypywana jest tysiącami telefonów dotyczących rzeczy banalnych. Tu - jeszcze - UPC wypada rozgrzeszyć.
Miła pani konsultantka odbiera telefon. W końcu.
Żadnych problemów z przeniesieniem modemu - usługa płatna, lecz niedroga (50zł). W moim domu ma zjawić się technik i dokonać wszelkich zmian, na jakie mam ochotę - za kilka dni.
Tego samego jednak dnia zauważyłem, że prędkość łącza jakby spadła. Dokonałem kilkakrotnego pomiaru prędkości łącza. Sprawa jasna... z opłacanych 250Mb/s odczyt wskazuje na 30-80. Nie więcej, czasem mniej. Pomiaru - oczywiście - dokonywałem na kilku różnych komputerach, uprzednio "odpinając" wszystko od sieci (to bardzo ważne!). Prędkość łącza przez 2 dni dokonywania pomiarów ani razu nie przekroczyła 150MB/s. Karygodne. Zaszła więc potrzeba wykonania kolejnego telefonu do UPC. Po dokładnym wyjaśnieniu i potwierdzeniu rzetelności moich pomiarów zostałem poinformowany iż tego samego dnia, którego przenoszony będzie mój modem - przyjdzie do mnie inny technik, sprawdzić prędkość łącza:
Ja:... Czy nie mogłaby dokonać tego osoba przemieszczająca modem?
Konsultant: Niestety nie. Dodatkowo informuję, że jeśli technik dokona prawidłowego odczytu, usługa będzie płatna.
Ja: Oczywiście, rozumiem.
Z wrodzonej przezorności nagrałem więc wideo dokumentujące pomiar prędkości łącza i dokonałem jeszcze kilku zrzutów ekranu.
Nadszedł dzień "przemieszczenia" modemu - wszystko poszło gładko i sprawnie. Coś mnie "tknęło" i 10 minut przed teoretycznym przyjściem kolejnego serwisanta postanowiłem znów sprawdzić prędkość łącza: równe 250Mb/s. Oczywiście, prędkość ta nijak nie mogła nagle zwiększyć się i sztywno ustabilizować przez samo przeniesienie modemu: konfiguracja pozostała niezmieniona. Korzystając z okazji poprosiłem jeszcze obecnego w moim mieszkaniu technika o odwołanie swojego kolegi. Krótki telefon rozwiał wszelkie wątpliwości:
Technik: Tutaj pan na ulicy (tej i tej) chciałby cię odwołać... No. Tak. Nie przychodź, prędkość jest OK.
{loadposition fb-like-it}
Po rozłączeniu się, pan techniczny powiadomił mnie uczciwie, że jego kolega z góry wiedział, iż wizyta będzie płatna, a przezorność w postaci zrzutów ekranu z testów łącza jest koniecznością w takich sytuacjach...
Cóż zatem z tego wszystkiego wynika? Bardzo wysokie prawdopodobieństwo nieuczciwości firmy UPC. Obawy co do "podkręcenia" prędkości kilka minut przed przybyciem serwisanta, celem wyciągnięcia mi pieniędzy z kieszeni potwierdziły się w 100%. Nie byłoby to tak oczywiste, gdyby nie fakt szczerości innego podwykonawcy UPC, który - być może widząc, że ma do czynienia z osobą obeznaną w temacie nie gorzej niż on sam - przyznał, że jeszcze przed ewentualnymi pomiarami UPC już wiedziało, że będę musiał zapłacić... Jednak nie każdy miałby tyle szczęścia i wiedzy, by "przecwaniaczyć" nieuczciwego usługodawcę. Znając życie: opłata za "serwis" zostałaby doliczona do comiesięcznej faktury, zaś o ewentualny zwrot należności musiałbym domagać się przez rzecznika praw konsumenckich... Gra niewarta świeczki.
Ważne jest więc, by swojego dostawcę sieci - przynajmniej dwa razy w miesiącu - sprawdzić. Jak to zrobić? To bardzo proste - szukając w sieci hasła "test prędkości łącza" znajdziemy wiele stron, umożliwiających nam taki pomiar.
Wiele? Tym lepiej. By test był bardziej wiarygodny, wykonajmy go na kilku różnych serwerach.
Prędkość łącza najczęściej podawana jest w megabitach na sekundę. Uwaga! Megabit na sekundę (Mb/s) to nie megabajt na sekundę (MB/s) - jeśli w teście zobaczymy dużo niższą wartość od tej, za którą płacimy, jednak po "M" zobaczymy duże "B" - nie ma jeszcze powodów do paniki: 100 megabitów to 12,5 megabajta. Ów przelicznik często także jest wykorzystywany w radiowych reklamach. Ile razy usłyszeliście w radio "Internet sto mega!" bez podania jednostki? A może nigdy nie zwróciliście na to uwagi? Jak widać - warto.
W przypadku chronicznie zaniżonych prędkości łącza macie absolutne prawo domagać się wyjaśnień i reakcji od swojego dostawcy sieci. Jak jednak wskazuje opisany wyżej przypadek - warto w takim razie odpowiednio zabezpieczyć się odpowiednimi zrzutami ekranu, a także - najlepiej - nagraniem samego testu: nie każdy dostawca sieci, jak widać, jest uczciwy. Pamiętać należy także, by testu dokonywać w momencie, gdy żaden inny domownik nie korzysta z sieci, a na komputerze nie mamy uruchomionych programów mogących ograniczać nasz transfer - np. klientów sieci P2P (BitTorrent, eMule i wszelkie inne "torrenty").