Ale do rzeczy... Komputery zjadają nasz czas nie tylko w ten sposób. Są o wiele bardziej "sprytne" w podkradaniu nam cennych minut, najczęściej w kluczowych dla nas momentach, mimo tego, że chwilę wcześniej wydawało się nam, że komputer chodzi płynnie.
Każdy student, który na zajęcia przygotowywać musiał różnego typu prezentacje, doskonale wie, jak w trakcie zajęć potrafi rozwścieczyć (lub zniszczyć nasz cały plan) komputer, który uruchamia się kilka minut - a czas ten zawsze, tajemniczo, wydłuża się o kolejne, niby krótkie chwile - w ostateczności pożerając około połowy przysługującego nam czasu.
Pewnie także wielu z nas zna tą dziwną złośliwość komputera, dającą o sobie znać w takich momentach jak konieczność sprawdzenia rozkładu jazdy pociągów w Internecie bądź dokonanie szybkiego przelewu za bilet, który chcemy kupić w systemie online, gdyż już wiemy, że zdążymy na stację "na styk"- to zawsze WTEDY, w tym newralgicznym momencie wychodzą na jaw wszystkie bolączki naszego sprzętu i systemu, o który nie zadbaliśmy należycie.
Czemu akurat tak?
Odsyłamy do lektury Praw Murphy'ego dotyczących komputerów i ich użytkowników (przypis: http://pl.wikiquote.org/wiki/Prawo_Murphy'ego#Prawa_dotycz.C4.85ce_komputer.
C3.B3w) - zdają się być śmieszne, jednak zdają się być bardziej życiowe, niż możnaby sądzić...
Oczywiście - na pewne rzeczy nie mamy wpływu. Czasem po prostu "pech tak chce". Przykładem moga być włączające się najmniej odpowiednim momencie aktualizacje systemu Windows, których nie radzimy na stałe wyłączać. Jednak na wiele "zwolnień" komputera mamy realny wpływ, i niewielkim kosztem, bądź wysiłkiem jesteśmy w stanie zabezpieczyć się przed konsekwencjami "powolności" sprzętu. W tym miejscu pragniemy obalić pewien mit: przy systemie, o który w ogóle nie dbamy i wolnym dysku twardym, który osiągnął prawie maksimum swojej pojemności, nie pomoże nawet najszybszy, wielordzeniowy procesor.
Co możemy zatem zrobić, by nasz komputer nie "mulił"? Po pierwsze - odsyłamy do naszego artykułu o przegrzewaniu się sprzętu - jest to istotna i częsta przyczyna spowalniania komputera, dość dokładnie opisana przez nas, z wszelkimi jej konsekwencjami.
Zakładając jednak, że nasz komputer nie przegrzewa się i nie dotyka go zjawisko "throttlingu", możemy - nawet do starszego PC'ta czy laptopa - dokupić istny "dopalacz" - czyli dysk SSD.
Dyski SSD o tyle przewyższają zwykłe "talerzowce", iż nie posiadają obrotowych głowic magnetycznych, o wolnym zapisie, a dane zapisywane są na kostkach pamięci po części podobnych do tych znanych nam z pendrive'wów.
{loadposition fb-like-it}
Takie rozwiązane teoretycznie jest droższe, gdyż dyski SSD o dużych pojemnościach są stosunkowo drogie, jednak SSD w komputerze wcale nie wyklucza posiadania "tradycyjnego" dysku. Niewielkich (60gb) rozmiarów dyski SSD dostaniemy już za ok. 200zł. Sami w swoich komputerach posiadamy "tandem" dysków SSD na których zainstalowany jest jedynie system operacyjny, zaś "magazyn" na duże pliki (jak filmy itd.) zaś stanowią "talerzowce", które w tej roli wciąż sprawują się znakomicie.
Uruchomienie systemu trwa dosłownie sekundy, przeglądarki internetowe także dostają solidnego "kopa". Praca z komputerem "uzbrojonym" taki dysk to zupełnie inne doświadczenie - komputer jest o wiele bardziej responsywny i zapewnia o wiele większy komfort pracy, oszczędzając nam nerwów i czasu oczekiwania.
Jeśli chcemy zmodernizować komputer, wcale nie musimy wydawać setek złotych, czy wręcz kupować nowego procesora, kolejnych kości RAM i karty graficznej: nasz poczciwy, nawet kilkuletni "pecet" w zupełności wystarczy do codziennego użytku i przeglądania internetu - jego "przymulanie" i długi czas uruchamiania się najczęściej spowodowany jest przez leciwy dysk twardy i dużą ilość programów uruchamianych przy starcie systemu - na dyskach SSD ich uruchamianie skraca się wręcz o rzędy wielkości.
Najczęściej najbardziej właściwym wyborem przy modernizacji komputera do zastosowań "domowych" (nie mówimy tu o graniu - to zupełnie inna historia) - będzie niewielka inwestycja w dysk SSD, który wymaga jedynie wejścia typu SATA na płycie głównej. Taki dość tani "upgrade" tchnie drugie życie w nasz sprzęt, przedłużając jego "żywot" w zgodzie z właścicielem o kolejne lata.