Młode małżeństwo - świetnie zarabiający facet i świeżo upieczona absolwentka studiów humanistycznych. Pomijając rok, czy dwa sielanki - przestało się układać. Pomijając resztę przyczyn - mąż przestał bezgranicznie ufać swej ukochanej, gdyż dziwnie długo przesiaduje ona po nocach przed swoim laptopem, którego - nagle - zabezpieczyła hasłem. Tak jak i swój telefon komórkowy...
Sklejając ze sobą dochodzące do tej podejrzanej historii wątki poboczne - mąż realnie zaczął podejrzewać, że jego miłość życia potajemnie - szczególnie podczas jego służbowych wyjazdów na Zachód - spotyka się ze swoim byłym partnerem w oczywistych celach.
Przyznać trzeba, że - mimo całej sytuacji - mąż starał się do końca być "fair" wobec swojej żony - i po niemałej awanturze na oczywisty temat, poprosił małżonkę, by zdjęła hasło z laptopa i udowodniła swą wierność dając "przetrzepać" dysk twardy informatykowi. O dziwo - przystała na to.
Tak oto w nasze ręce dostał się pierwszy komputer, którym musieliśmy się zająć "detektywistycznie".
Tutaj pojawiają się wątpliwości co do kwestii prawnych - gdyż zostaliśmy poproszeni o takie "usługi" jak:
- odzysk hasła do facebooka
- odzysk haseł do poczty elektronicznej z której korzystała małżonka klienta
- sprawdzenie dysku pod kątem usuniętych fotografii
Dwóch pierwszych - oczywiście odmówiliśmy, gdyż takie działania nie są zgodne z prawem, co też wyraźnie podkreśla każda licencja oprogramowania (http://www.nirsoft.net/utils/password_security_scanner.html) , jakie może być użyte do takich celów. Jednak dzięki temu, iż realnym właścicielem laptopa był właśnie nasz klient (żona jedynie zaś użytkowniczką), mogliśmy z powodzeniem podjąć się odzysku usuniętych zdjęć i plików tekstowych.
Proces odzyskiwania takich danych to dość żmudne zadanie. Z jednej strony - w Sieci krąży przeogromna ilość programów służących do "domowego" odzysku danych. Większość takich programów w zupełności sprawdziłaby się w opisywanym przypadku. I my nie używaliśmy "supertajnego-szpiegowskiego" oprogramowania - gdyż mieliśmy praktycznie 100% pewności, że ewentualnie usunięte dane nie miały czasu być nadpisane.
Co to znaczy?
Po prostu tyle, że po ewentualnym usunięciu przez "podejrzaną" konkretnych plików - komputer (a więc i dysk twardy) nie były praktycznie używane. To w przypadku odzyskiwania danych jest bardzo istotne, bowiem usuwając dane z dysku - tak po prawdzie nie "giną" one od razu bezpowrotnie, lecz przestrzeń na nie przeznaczona po prostu przygotowana jest do ponownego zapisu. Im więcej takich "nadpisań" - tym mniejsza szansa na odzysk.
Wracając do "detektywistycznego" wątku: to, co znaleźliśmy, jest oczywiście tajemnicą... w formacie .JPG. Zdradzić możemy tylko tyle, że każdy sąd - uwzględniając oczywiście datę powstania plików - dałby na podstawie zebranego materiału bardzo szybki rozwód z orzeczeniem winy po stronie małżonki. Nie wiemy ostatecznie jak skończyła się historia małżeństwa naszego klienta - mamy nadzieję, że - z perspektywy czasu patrząc - szczęśliwie.
Oczywiście, tak "skrajne" metody sprawdzania wierności drugiej połówki zalecamy dopiero w momencie, gdy równie skrajnie jej - niestety - już nie ufamy.
Jak jednak samemu poradzić sobie z prostym odzyskiem utraconych, usuniętych - szczególnie istotnych dla nas plików?
Przede wszystkim - powtórzymy raz jeszcze: jeśli chcesz odzyskać dane, NIE UŻYWAJ nośnika, który chcesz poddać temu procesowi.
Załóżmy, że jesteś w takiej oto hipotetycznej sytuacji: ktoś - umyślnie, bądź nie - usunął Ci z karty pamięci aparatu zdjęcia z "wakacji życia".
W takim przypadku wyjmij kartę z urządzenia - by (nawet przypadkiem) nie nadpisać na niej danych. Po włożeniu jej do czytnika w komputerze stacjonarnym, ściągnij jeden z proponowanych, darmowych do użytku domowego, programów do prostego odzyskiwania danych:
- Recuva
- PC-Inspector
- Pandora Recovery
{loadposition fb-like-it}
Z ich obsługą poradzi sobie praktycznie każdy "średnio-obeznany" użytkownik PC'ta: ich interfejsy są proste, czytelne i praktycznie prowadzące użytkownika "za rączkę": wskazujemy partycję, lub nośnik, z którego chcemy odzyskać utracone pliki, wskazujemy ich typ i... dzieje się magia: pliki "pokazują się", zaś po wybraniu miejsca docelowego "przywrócenia" - rzeczywiście wracają... No - prawie zawsze... Pamiętajmy: im mniejszy plik, tym większa szansa na uratowanie go. Jeśli "odkopywać" chcemy wielkogabarytowe filmy - praktycznie możemy o tym zapomnieć, używając darmowych programów. Duże pliki są o wiele bardziej podatne na "zamazywanie się" - a nawet najmniejsze naruszenie struktury pliku może wpłynąć na możliwość jego odtworzenia.
Szczególnie zaś nie polecamy programu R-Studio: rzeczywiście jest on skuteczny ale... nawet skuteczniejszy niż byśmy chcieli: z kilkuset usuniętych plików potrafi on "odzyskać" - kilka tysięcy, niepotrzebnie je "powielając" , w efekcie tworząc ogromną, nieczytelną bazę danych.
Jednak każdy z darmowych programów ma swoje ograniczenia: lepiej lub gorzej radzi sobie w konkretnych przypadkach (odzysk danych z nośników wymiennych - np. kart SDHC, możliwość katalogowania odzyskanych plików, etc.). Nie ma co się oszukiwać: prawdziwie skuteczne są programy płatne. Oprogramowanie tego typu jednak jest bardzo drogie - przykładowo za licencję na Eas Recovery przyjdzie nam zapłacić nie mniej, niż 800zł...
Wbrew pozorom "potężnym narzędziem" wyszukiwania interesujących nas fraz tekstu może być darmowe programistyczne narzędzie, jakim jest Notepad ++. Za jego pomocą możemy "rozebrać" plik do naga (na przykład pliki z pamięcią cache przeglądarki, czy archiwa plików) i wyszukać interesującą nas frazę (pod warunkiem, że format pliku nie jest szyfrowany - to już jednak "wyższa szkoła jazdy" : )). Pamiętajmy jednak, że "odzysk" haseł do portali społecznościowych i kont pocztowych jest - najzwyczajniej w świecie - łamaniem prawa - nawet jeśli "nie ufamy" małżonkowi, nie upoważnia nas to do włamywania się do jego internetowych kont...